Mucuna Pruriens – Cud Natury Czy Groźne Zioło?
Mucuna pruriens podobnie jak ashwagandha jest od dawna znana w medycynie indyjskiej. Jednak obecnie za sprawą swoich ciekawych właściwości staje się ona coraz bardziej popularna na całym świecie. Wyraźna poprawa samopoczucia, wzrost motywacji, libido czy testosteronu to tylko kilka z długiej listy korzyści. Trzeba przyznać, że faktycznie ciężko się oprzeć takiemu zestawowi. Niestety mucuna pruriens posiada również swoje ciemne oblicze, o którym nie zawsze informują sprzedawcy suplementów. Z tego powodu postanowiłem napisać kilka słów na jej temat.
Mucuna pruriens swoją sławę i działanie głównie zawdzięcza temu, że jest naturalnym źródłem związku o nazwie L-DOPA, który z kolei jest prekursorem dopaminy zwanej też hormonem szczęścia. Co to oznacza dla przeciętnego człowieka? Otóż spożywanie żywności będącej źródłem L-DOPY skutkuje wzrostem poziomu dopaminy, a w efekcie przynosi wiele pozytywnych efektów z dobrym samopoczuciem na czele.
Jako ciekawostkę dodam, że syntetyczna forma dopaminy nie sprawdziła się w praktyce, ponieważ zachowywała się zbyt niestabilnie po wejściu do organizmu. Dlatego naukowcy postanowili szukać naturalnych źródeł tego związku, gdyż taka forma L-DOPY okazała się być znacznie stabilniejsza. W ten sposób na ich celowniku znalazła się mucuna pruriens, która L-DOPĘ uwalnia stopniowo i powoduje, że jest ona aktywna przez kilka godzin po spożyciu.
Mężczyzn na pewno zainteresuje fakt, że dopamina ma pozytywny wpływ na poziom testosteronu oraz hormonu wzrostu. Dlatego na zachodzie osoby aktywne fizycznie, które pracują nad swoim ciałem, chętnie korzystają z opisywanej rośliny. Mnie osobiście zaskoczyły jej zdolności do poprawy parametrów nasienia, o których przeczytasz poniżej.
BADANIA
Na „przejażdżkę próbną” z mucuną pruriens wzięto grupę 60 bezpłodnych mężczyzn. Bezpłodność wybranych osób była wynikiem ciągłego życia w mocno stresującym środowisku. Swoją drogą patrząc na współczesne czasy zapewne takich przypadków będzie tylko przybywać. W badaniu wzięło również udział 60 zdrowych mężczyzn, którzy już mieli na swoim koncie jakieś dziecko. Wszystkim uczestnikom eksperymentu podawano dziennie 5 gramów proszku z mucuny pruriens. Suplementacja trwała trzy miesiące. Jakie zmiany zaszły po tym czasie? Całkiem ciekawe.
Ilość produkowanych plemników w grupie osób mających pogorszone parametry nasienia (oligospermia) wzrosła aż o 688 procent! Z kolei osoby mające plemniki o zbyt małej ruchliwości odnotowały poprawę tego parametru na poziomie 32 procent.
Parametry kortyzolu znanego między innymi jako wróg testosteronu także uległy poprawie. U osób z gorszej jakości nasieniem kortyzol spadł nawet o 81 procent. Jeśli chodzi o osoby zdrowe, to u nich zaobserwowano spadek tego hormonu o 25 procent w porównaniu z grupą placebo.
Kolejne podobne badanie skupiło na tym, co interesuje wielu mężczyzn, czyli testosteronie. Odbyło się ono w Indiach i wzięło w nim udział 75 bezpłodnych oraz 75 zdrowych mężczyzn w wieku 25-40 lat. W tym eksperymencie mucunę pruriens również podawano w dawce 5 gramów na dobę przez 90 dni. Efekty?
Wśród zdrowych mężczyzn nastąpił wzrost testosteronu o 27 procent. Z kolei grupa bezpłodnych cieszyła się zwiększeniem testosteronu o 38 procent. Parametry nasienia również uległy poprawie. Osoby z niską ilością plemników zanotowały wzrost ich liczby o 576 procent, a mężczyźni z problemem leniwych plemników zaobserwowali poprawę ruchliwości o 41 procent.
Co ciekawe w tym badaniu zanotowano także spadki prolaktyny, która u „zdrowych” osób zmniejszyła się o 19 procent, a w grupie z obniżoną ilością plemników o 32 procenty. Dlaczego miałbyś się interesować prolaktyną? Otóż jej wysoki poziom negatywnie wpływa na testosteron, obniża libido oraz zwiększa szanse rozwoju męskich piersi. Dodatkowo wysoka prolaktyna często jest przyczyną problemów ze spłodzeniem potomka.
Inne tego typu badania również potwierdzają, że mucuna pruriens ma zdolność do zwiększania testosteronu oraz poprawiania parametrów nasienia. Wiele osób w komentarzach potwierdza także wzrost libido oraz bardziej wyraźne sny podczas jej stosowania.
Muszę przyznać, że sam fakt pisania tego artykułu sprawia, iż mam ochotę sięgnąć po mucume pruriens :) Zapewne to samo dotyczy wielu moich czytelników. Jednak zanim się rozpędzisz i zaczniesz ładować w siebie opisywane ziółko, doczytaj ten artykuł do końca:)
ZAGROŻENIA
Cały problem w tym, że mucuna pruriens większość swoich cudownych korzyści zawdzięcza manipulacji poziomem dopaminy. Zastanawiasz się w czym problem? W tym, że łatwo jest się od niej uzależnić, ponieważ receptory dopaminowe szybko zwiększają tolerancję na nadmiar dopaminy i w efekcie potrzeba jej więcej, by uzyskać podobne doznania.
Ten sam mechanizm działa w przypadku uzależnienia od masturbacji, narkotyków czy tłustego jedzenia, które dostarcza duże ilości kalorii.
Mucuna pruriens jest również często wybierana przez ludzi, którzy potrzebują uspokojenia, relaksu oraz ogólnej poprawy nastroju. Wzrost poziomu dopaminy faktycznie przyniesie pozytywne efekty w tych obszarach. Jednak manipulacja samopoczuciem poprzez stosowanie pigułek jest moim zdaniem bardzo nierozsądna, gdyż po odstawieniu będzie tylko gorzej.
Musisz wiedzieć, że sztuczne podnoszenie dopaminy sprawia, iż organizm automatycznie zmniejsza jej naturalną produkcję. Co się stanie, gdy przestaniemy dostarczać ją z zewnątrz? Oczywiście zaczniemy odczuwać nieprzyjemne objawy niskiego poziomu dopaminy.
Oczywiście nie twierdzę, że każda osoba korzystająca z tego suplementu automatycznie się uzależni i narobi sobie problemów. Podobnie nie każdy ma skłonności do uzależnienia od alkoholu czy innych używek. Jednak chcę, by każdy miał świadomość tego tematu.
DAWKI
Jak to bywa z ziołami nie ma tutaj jasno określonych zalecanych dawek i trzeba obserwować swoje ciało. Jednak sporo źródeł poleca ilości jak w przedstawionych eksperymentach, czyli 5 gramów dziennie. Zaznaczam, że jest to ilość proszku, a nie ekstraktu! Typowy proszek dostarcza lekko ponad 4 procenty czystej L-DOPY.
Mucuna pruriens może zmniejszać ciśnienie krwi, więc osoby z problemami w tym temacie powinny być uważne. Roślina nie powinna być również stosowana przez kobiety w ciąży, chorych na cukrzycę (obniża cukier) oraz schizofreników.
Słowo Na Koniec
Pod okiem specjalisty mucuna pruriens może być ciekawym narzędziem wspomagającym wyjście z nałogu lub rozwiązywanie innych problemów wynikających z zaburzonego poziomu dopaminy.
Uzasadnione stosowanie opisywanego zioła widzę również w przypadku mężczyzn, którzy mają problemy z poczęciem potomka.
Z kolei nie polecam opisywanego zioła jako suplementu na zwiększenie testosteronu czy poprawę nastroju.
Mucuna pruriens to zioło dla osób rozsądnych, a nie „dzieci” chcących poprawić sobie nastrój.
Jeśli zaś szukasz naturalnych i bezpiecznych sposobów na poprawę libido i testosteronu. Koniecznie pobierz ten poradnik.